Rozwój to robienie rzeczy w sposób błędny, niewłaściwy.
Bo właśnie błędy są tym, co niesie ze sobą nowe umiejętności.
Dlatego tak ważna, a jednocześnie trudna jest umiejętność przyznawania się do błędów.
A następnie umiejętność ich wykorzystania.
Wymaga to pracy w tym sensie, że początkowo trudno jest przeskoczyć zwykłą, ludzką mentalność, która nie chce przyznać się do błędu, bo przez to może czuć się gorzej.
Człowiek nie przyznaje się do błędu, ponieważ to sprawia, że czuje się gorzej sam ze sobą, a przecież chce czuć się dobrze. Przyznanie się do błędu burzą nikły i powierzchowny spokój.
Wraz z tym zaburzeniem przychodzą wyrzuty sumienia, złość, niechęć do siebie, czasem poczucie bezsilności, czasem myślenie, że człowiek się do czegoś nie nadaje, bo popełnia błędy, bo czegoś nie potrafi, bo czegoś się nie nauczył lub nie poprawił.
Jednak dla każdego błędu, braku poprawy jest konkretny powód. Ciężko dostrzec ten powód w momencie, gdy człowiek skupia się na odczuciach, do tego negatywnych względem siebie, tylko dlatego, że popełnił błąd, zamiast skupić się na czynnikach, które w ten, czy inny sposób stworzyły ten błąd, były jego składową.
Dobry temat - kiedyś przerabiałem.
Robienie błędów leży w naszej naturze tak jak niechęć do korygowania ich - co niesie oczywisty wysiłek.
Ale najciekawsze jest pokonywanie tego problemu na przestrzeni czasu oraz wieku osoby z owym problemem.
Sprawa w realu ma się tak - matka mówi: - ,,oj synku nie rób tak , źle zrobiłeś " albo ,,ty taki owaki jak mogłeś"
Ewentualnie ojciec- tłumaczy, grozi albo nawet przypier.oli.
Młody człowiek ma naturalną niechęć do refleksji lub zmiany własnego postępowania - więc wsparcie rodziny wydaje się być niezbędne nawet gdyby było brutalne. W poprzednich wiekach błędy życiowe często kończyły się tragicznie - więc była taka potrzeba .
Ten tekst jest współczesny bo pozostawia ,,osobę" samą sobie .