Oj Nadio, nie mogę się z Tobą zgodzić w tym wypadku, oczywiście w wielu wypadkach ten opis się zgadza, jednak o to chodzi w prawdziwym związku, aby się nie wypalać i aby zdobywać drugą osobę cały czas, dzień po dniu, aż do końca, by nie było powodów do rozkładu pożycia ;)
Nie zawsze to się dostrzega. Miłość to choroba. I w sumie w tym stanie człowiek nie zauważa negatywów u drugiego. Wszystko gra i pasuje. A później odzyskuje się jasność umysłu.
CD. Bo jeśli ktoś ma zwichnieta psychikę to można to dostrzec przed założeniem obrączki na palec, więc trzeba być ślepym bądź naiwnym, żeby brać w takim wypadku najświętszy sakrament pod uwagę.
Nadia - masz trochę racji, ale ze związkiem po ślubie jest jak z tym przed ślubem, tylko status na fb się zmienia i coś ciąży na palcu serdecznym. Irysowa - tez masz dużo racji, jednak z drugiej strony, można dbać o siebie by nogi nie złamać, a jeśli nie masz chociaż 99 procent pewności ze jej nie złamiesz, to po co ślub, bo tak wypada?