Rozerwany na pół, podarty, postrzępiony. Tak widzę siebie. I nie ma siły, która mnie przekona, że będę całością. Czy całość może być naprawdę całością? A może połowa jest lepsza, bo chce żyć intensywniej, za dwie połowy? Albo drzeć się na mniejsze kawałki?
Ludzie szczęśliwi, to ci spełnieni, którzy pozbyli się chaosu z własnego życia. Dlatego zawsze trzeba dążyć, by być sobą - całością. Nie rozdrabniać się na części, bo te części właśnie są chaosem, a to tkwienie w błędnym kole :-)
Pozdrawiam cieplutko i życzę dostrzeżenia ciepłych barw życia :-)