A co na to autor? :)) Już kiedyś doszedłem do wniosku, że matka za dzieckiem wskoczyła by w ogień, a ojciec najpierw rozważył możliwość gaszenia.. Temat jest dość rozwojowy bo ilu ojców i matek tyle poglądów.. wydaje mi się, że po samcach problemy łatwiej spływają, a kobiety pochłaniają wszystko.. taka jest też istota poczęcia.. Matka od gęby sobie odejmie by nie zabrakło.. Więź łona i jednego ciała jest nieoderwana.. Co ciekawe macocha kochająca dziecko jest równie oddana, jest matką, a określenie macochy w tej relacji jest tylko formą urzędową. Nie zamierzam przekonywać, widocznie w mojej rodzinie tak było, ale cenię sobie wasze szczere niezasugerowane opinie ;) Miłej niedzieli.
hhhmmm wkurza mnie taka jednolinijnosc...urodzila ...to juz sukces i wznosic ja pod niebiosa a go.... prawda i skonczylam na ten temat hohihi i Bystry ma racje i popieram w 100%