Pytają mnie skąd ta stara dusza Związana kłoda bez lekkich liści
Miotana wiatrem, rzucana w namiętności Ale wciąż tak sztywna i okrzesana
Gdzie lekkość błogich fal morza Szept górskiego potoku
Zabrałaś mi ją swoją butelką i papierosem Kolejną ucieczką w ciemnej nocy
Goniąc za Tobą zgubiłam nie tylko trzewik Ale i siebie młodą, zwiewną beztroskę
Musiałam tyle troszczyć się o Ciebie I struchlałą Nią, osamotnioną w żalu