Miłość śmierć tęsknotą ból krzywda... Wiele można by wymienić za powód do łzawienia oczu. Z tą różnicą, że łzy są albo słodkie, albo słone. Tak czy siak - podlewamy, nie tylko po to, by rosło, ale by zatopić.
Są słone, ale to my interpretujemy smak i wydaje się nam różny, zależnie od stanu emocjonalnego. Podlewamy bez celu, łzy same płyną bez naszej zgody, aż wyschnie rzeka uczuć... Dzięki za odwiedziny. :)
Ja jednak od śmierci wolę miłość, tak misię wylosowało. :D A o zakochanej śmierci kiedyś nabazgrałem uczuciową niemyśl. :D Dawne dzieje, jeszcze wtedy trochę żyłem. :P
W miłosną poezję Yestem, to ja wątpię szczerze. Meron, nie doczekasz się. A jak już napisze, bo potem dopisze, że to wiersz staruszki z miłości do dziadka :)
O Wy, ludzie małej wiary! :P:D ha ha ha Nie podpuszczać smoczka, proszę. :D Ja piszę tylko niemyśli, od samego początku po krańce internetu. :P:D A staruszkom, to co, nie wolno już kochać? :P:D Fajnego piąteczku. :))
Monika, Czy śmierć warto podlewać? Chyba nie, ale, jeśli ktoś chce ją utopić? ;) Krzewów? No to... zostają Ci kaktusy. :D Często piękno, dobro, a nawet bardziej przyziemne wartości przeplatają się z kolcami, z bólem, z wysiłkiem, albo cierpieniem... Ale rozumiem, jeśli ryba, to filet? :D Miłego popołudnia. :))
M. albo E. albo nie ;) Róż.nie bywa, czasami zakwita różami, innym razem bzami, niezapominajkami, a nawet chryzantemami... ;) Albo tylko pragnie zakwitnąć i jakiś mróz przemrozi pączki... Dziękuję. :))