Problem polegał na tym, że on już nie będzie mógł do niej dotrzeć. Że jeśli były w niej końce, to definitywne. Nie było powrotów. Pocałunków na zgodę. Spotkań na kolejną kawę czy też harbatę. Nie było drugich szans lub trzecich razów. Nienawidziła życia na pół gwizdka... W zawieszeniu, jakby coś jeszcze miało się wydarzyć. Tylko co? Kiedy? Unikała niewiadomych. A on z każdym dniem stawał się coraz większą łamigłówką.