... z drugą częścią zgadzam się w pełni... ... oficjalnie post jest ilościowy i jakościowy... kiedyś ( gdym dzieckiem był ) ksiądz to tłumaczył że chodzi by, w ramach postu, nie jeść ulubionych potraw tylko te które na co dzień się unika... a więc, tak z przymrużeniem oka, mięso dla jarosza może być postne...
To dobre pytanie Grzegorzu... Myślę, że żeby na nie odpowiedzieć trzeba przede wszystkim zdefiniować pojęcie "postu". Dla mnie jest to dobrowolne wyrzeczenie się czegoś, co jest dla nas "codziennością". Jarosze zazwyczaj poszczą z przyczyn ideologicznych, a nie dlatego że nie lubią mięsa (choć wtórnie mogą odczuwać do niego wstręt i w związku z tym po prostu go nie lubić), a więc jest to rodzaj dobrowolnego wyrzeczenia. A zatem i nieustannego postu. Natomiast gdy po prostu nie lubi się mięsa - bycie jaroszem nic nie znaczy.
Natomiast myśli mej nie należy rozważać jedynie w odniesieniu do pożywienia, lecz i innych "doznań cielesnych". Czasem warto na pewien czas "odpocząć" od małych i większych przyjemnostek - nie po to by się umartwiać, lecz by móc bardziej je docenić. Poza tym łatwiej poukładać chaos naszych myśli, gdy wokół nie ma "rozpraszaczy"... Spokój ducha szybciej wtenczas przychodzi i mniej tracimy energii na "walkę z własnymi demonami"...