Menu
Gildia Pióra na Patronite
Nectaire

Nectaire

Plastikowa torba w pewnych chwilach okazuje się utylitarna, wręcz niezbędna. Wszyscy jej potrzebują; starają się jej nie przeciążać, by nie pękła. Po pewnym czasie staje się bezużyteczna i zostaje porzucona. Takowa torba rzucona na ziemię, jest całkowicie zależna od otoczenia. Czasami jej wnętrze wypełnia silny podmuch wiatru, a wtedy unosi się w powietrzu i czuje rozpierające ją szczęście. Zazwyczaj temu uczuciu towarzyszy pewna ostoja, jaką jest drzewo. Torba zatrzymuje się bezwiednie na jakowymś, traktując je jak bezpieczną przystań. Zdarza się też, że zostaje srodze podziurawiona przez gałązki, kiedy wiatr niesie ją dalej. Zwykle wtedy upada i czeka na kolejną falę ożywczego ruchu powietrza.
Jakiś czas temu torba z ulgą zatrzymała się na statecznym i silnym drzewie. Podobała jej się żywica, płynąca w jego drewnianych trzewiach i te fantastyczne zielone listki, dzięki którym wespołu ze słońcem tworzyły na niej cudowne refleksy. Uwielbiała wieczorne szepty podczas pełni księżyca, kiedy to drzewo poruszało się bezgłośnie, stwarzając aurę bezpieczeństwa.
Jednak burza, będąca najbardziej przerażającą burzą w jej krótkotrwałej przecież egzystencji, pokrzyżowała jej plany spędzenia reszty żywotu z ukochaną rośliną. Przez jakiś czas nieświadomie unosiła się na wietrze, czując krople deszczu, aż wreszcie spadła, nieszczęśliwie w błoto. Znajduje się niedaleko swego drzewa, zdana na wiatr, aczkolwiek nie jest on w stanie jej pomóc, błoto przeobraziło się w twardą skorupę, zespalając ją z glebą.
Natomiast torebka i tak ma nadzieję, choć bezpodstawną. Wierzy, że kolejna burza będzie tą najszczęśliwszą.
Jestem plastikową torbą.

922 wyświetlenia
14 tekstów
0 obserwujących
  • merry02

    13 August 2009, 13:42

    Genialna mataforyczna opowieść!
    plus