Jednakże dziękuję za opinię i rozmowę. Pewność siebie jest dość rozległym pojęciem, to była jedynie namiastka. Zresztą samo pojecie każdy rozumie trochę po swojemu. Również pozdrawiam ;).
Czyli właściwie odwróciłaś definicję braku pewności siebie, ale to nie działa w taki sposób. Sama "wizja" jak ją nazwałaś nie jest może błędna, jednak moim zdaniem treść nie jest akuratna.
Pewność siebie: gdy śmieją się za twoimi plecami i nie przejmujesz się, jeżeli śmieją się z ciebie.
Pewność siebie wymaga wiedzy na temat środowiska w jakim się żyje (szkoły, pracy, sąsiedztwa) i świadomości sposobu w jaki jest się przez nie odbieranym. Jeżeli mam dready muszę wiedzieć, że ktoś się może śmiać akurat z tego, ale się tym nie przejmuję, bo jestem pewny siebie.
Tyle ode mnie na ten temat. Idea nie jest zupełnie błędna, ale jednak nie jest dobrze ujęta. Pozdrawiam.
Rozpatrując to w ten sposób, być może masz rację, ale dla mnie to była wizja sytuacji, w której po prostu słyszysz czyjś śmiech, więc pierwszą myślą jest, że może z tobą coś jest nie tak... A więc jest to nadinterpretacja, nadwrażliwość, niepewność... Śmiech przypadkowych osób z przypadkowego powodu, które przecież nie znają twoich wad.
Jeżeli mówimy tu o śmianiu się dosłownie "za plecami" to uważam, że bardziej o pewności siebie świadczyłoby przyjęcie możliwości, że "śmieją się z ciebie" i stoickie zignorowanie tego. To, że "nie przychodzi ci na myśl, że śmieją się z ciebie" oznacza, że nie jesteś świadom/a swoich wad i świadczy w większym stopniu o egoizmie, zadufaniu w sobie, idealizowaniu siebie.