Patrząc na ZACHÓD SŁOŃCA, ma się wrażenie, że człowiek stoi tam...gdzieś... i podziwia NIEBO, które kołysze do snu SŁOŃCE, jak TROSKLIWA MATKA usypia swoje dziecko... A rankiem...cichutko...błękitami... wita je ...SWOJĄ MIŁOŚCIĄ...
Wiesz SKARBIE, ja mało kiedy patrzyłam na to, co daje nam przyroda - szłam do przodu, jak koń z klapkami na oczach... Dopiero - od kiedy bywam w DOLINIE KARPIA - wiem jakie urocze widoki maluje NATURA...
Pięknie napisałaś PEREŁKO. Ja kiedy patrzę na zachód słońca myślę o niespełnionych marzeniach, pożegnaniach i rozstaniach i o osobach które wywołują u mnie uśmiech na twarzy.