Paranoja egzystencji doprowadzila mnie do zatracenia. Rzeczywistość skłuciła mnie ze sobą. Świat stał się dla mnie za mały. Ciężar myśli ciaży na sumieniu, a gwoździe wbite w dach czaszki zaraz zobaczą nieboskłon umysłu. Powoli odpływam w czarne odchłanie szaleństwa. Tylko nadzieja przypomina mi, że to tylko złudzenie?