Menu
Gildia Pióra na Patronite

Ostatnie wspomnienie

Utrudzony niczym ptak wędrówką po otchłani nieba
powróciłem wreszcie ciszą nie do siebie
ległwszy w czterech zimnych ścianach mroku
wspominam pogrzeb swój krok po kroku.

Pięknie mnie nań grabarze wystroili
lśniące buty i nowy garnitur włożyli
dwa razy zaciąwszy, ogolili dość niedbale
lecz żem nieboszczyk, nie bolało mnie wcale.

Później się ze mną rodzina tkliwie żegnała
żem młody truposz więc rzewnie płakała
chciałem coś rzec nawet ze śmiercią zdławionej gardzieli
lecz nimem cokolwiek wyszeptał głucho trumnę zamknęli.

Zbudziły mnie wrzaski organów w kościele
zapach potu i perfum- chyba gości tu wiele
tak chciałem spod powiek zoczyć ich żal i lamenty
lecz że się rozkładałem, przeto byłem zamknięty.

Po czym ksiądz już rozpoczął żałobne kazanie
prawiąc o wielkich zasługach Zbawiciela dla mnie
o mnie nie rzekłwszy przy tym ani słowa
jakby zamiast mnie grzebali dziś Boga.

Wszystkie me życiowe zasługi, radości i żale
bożego urzędnika nie obchodzą wcale
rozwodzić się nad mym losem nie widzi potrzeby
ma pewnie jeszcze dzisiaj ze dwa pogrzeby.

"Ładnie się zaczyna - myślałem- moje życie wieczne
chociaż to doczesne było tak stateczne
i miałem w nim chyba sporo racji
żem jak mógł unikał boskiej biurokracji.

Lecz stuk! puk! i trumna wita podwoje cmentarza
ciekawym jakiego będę tam miał sąsiada
wieczność, wiecznością lecz nie żyć z kimś trzeba
nim mnie zatrzasnął w obozie nieba.

Lecz nagła pustka mną wstrząsnęła
bo prócz mnie nikogo tu nie ma
i skonałem raz wtóry w rozpaczy szale
że mnie też już nie ma... wcale.

89 682 wyświetlenia
1387 tekstów
12 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!