Opiekował się mną, gdy byłem chory, brał urlop bym nie był sam ze swoimi problemami, umiał mnie zawsze słuchać, zrozumieć i pomóc. Mimo braku więzów krwi był moim ojcem i choć nigdy nie powiedziałem na niego tato, był nim zawsze w moim sercu. Dzisiaj wiem jak ważna jest akceptacja także ze strony dziecka, zrozumienie, że biologiczna zależność to nie zawsze symbioza uczuć, że są rzeczy ważniejsze, te, które rodzą się w sercu…
... w każdej miłości, w każdym uczuciu, najpiękniejsze jest własnie to "nie muszę a chcę"... pod żadnym względem nie muszę a akceptuję i zło... efekty nieraz są różne, ale cóż... czy biologiczny czy nie, to tylko człowiek...
Myślę,że ojcostwo, macierzyństwo to piękne tematy o których warto pisać, warto tworzyć myśli...Myśl oparta na własnym doświadczeniu jest myślą najbardziej prawdziwą...chociaż każdy może ją interpretować na swój sposób...i bardzo dobrze. Piszesz o genach Jacku...kurczę jak ja nie lubię tego terminu w odniesieniu do tak ważnych spraw...jakoś nie pasuje mi... Ale to pewnie dlatego ponieważ staram się odbierać życie w taki trochę bardziej duchowy sposób...Ważne są dla mnie uczucia, odczucia...Ale oczywiście rozumiem Ciebie i Twój punkt widzenia... Natomiast jeśli chodzi o myśli, punkty i temu podobne, to jest akurat najmniej istotne w tym wszystkim...Piszę to co mi w duszy gra...a duszę mam cygańską...więc wygląda to jak wygląda :).Pozdrawiam Cię.
Pozwolę sobie ..Kazdemu z nas dane jest zyc niekoniecznie w korzeniach rodzinnych więzi .. Miłosc bezgraniczna jest cnota i bezinteresowne podjęcie sie do pielęgnowania jej jest duzym wyzwaniem i cudem wszczepionych wartości ,które nie zamarły w brutalnym swiecie. Żyja na swiecie dobrzy ludzie ,często bliżej nas niż sądzimy .... nie prosza o miłość,odradzaja ja w nas samoczynnie .. Dziekuję ,serdecznie pozdrawiam
Cóż za miła niespodzianka...tyle opinii. Dziękuję :). Co do długości myśli...to niestety trudno niekiedy ująć cały zamysł w jednym zdaniu :). Natomiast jeśli chodzi o problem ojcostwa nie z nadania przez biologię, to myślę, że jest to temat godny dyskusji, ale przede wszystkim poznawania różnych punktów widzenia... Aby nikogo nie urazić oparłem ten wątek na własnym doświadczeniu... Nie raz zadawałem sobie pytanie co by było gdybym nie dał szansy temu człowiekowi być moim opiekunem???.Pewnie by nim nie był, bo przecież [...]