Odkąd choroba ukazała mi jak marne może być zbytnie przywiązywanie się do ciała,każdy dzień stał się dla mnie błogosławieństwem życia a odkrywanie piękna w ludzkich duszach największą pasją.
Każdy człowiek ze swoją osobista tragedią szuka pocieszenia w innych ludziach. Miałeś szczęście spotkać osobę, która pokazała Ci najpiękniejsze prawdy tkwiące w każdym z nas. To przez co przechodzimy uczy daje nam całkiem inny wgląd w rzeczywistość w której żyjemy. Trzeba jedynie nauczyć się odnajdywać swoje mocne strony w trudnych sytuacjach.
Widzę, że temat porusza wiele osób... Może i ja coś dodam, choć nie będzie to o pięknie bezpośrednio... Kiedy rozpoczęły się moje problemy, byłem (z dzisiejszej perspektywy) kompletnym dzieciakiem, więcej rządziły mną emocje niż świadome decyzje. Bardziej rzucał się w oczy egoizm niż cokolwiek innego. Ale nie dziwię się, pamiętam ten ból... To nauczyło mnie trochę innego podejścia do życia, kiedy zauważyłem, że jedyne co zyskuję, to więcej problemów. A jednocześnie tracąc kontakt z osobami mi życzliwymi... Przy pomocy pewnej nie żyjącej już osoby, a dokładniej jej doświadczenia życiowego, poznałem jaka siła tkwi w człowieku, gdy ten osiąga spokój ducha. Nagle pozwala to otworzyć się na świat i chłonąć... To była moja najlepsza broń w walce o nowego siebie, tak niepozorna, ale tak skuteczna. Po jakimś czasie zacząłem coraz wyraźniej dostrzegać, że każdy z nas ma jakąś tragedię w życiu. Dla postronnego obserwatora nic nie znacząca, ale dla danej persony bardzo męczącą...
Oj, dziwnie to wyszło, ale chciałem się podzielić...
Choruję od kwietnia... Nie pogodziłam się jeszcze z tym co mnie spotkało. Diagnoza postawiona, ale cóż z tego, skoro nie wiadomo, czym dokładnie leczyć...? Najtrudniejszym okresem były zdecydowanie święta, które przyszło mi spędzić na oddziale... Pokazało mi to, jak ważna jest rodzina, która przyjeżdżała do mnie co drugi dzień około 100 kilometrów. Doceniłam jakie mam wielkie szczęście, że nie byłam sama w tych trudnych chwilach. Teraz staram,i się nie zauważać przeróżnych skutków ubocznych licznych leków, które muszę zażywać. Idziemy trudną [...]
Dziękuję Julio.Choroba zawsze zmusza nas do analizy dotychczasowego życia i do zadania sobie kilku pytań...Ja np zrozumiałem,że ciało jest tylko wyłącznie ciałem i często zawodzi w najmniej oczekiwanym momencie...Szczęściem w nieszczęściu gdy okazuje się,że choroba nie jest na tyle poważna by umierać,ale dopóki brak jest jednoznacznej diagnozy nachodzą nas różne myśli i przemyślenia...Ja miałem takowych wiele,tym bardziej,że czas oczekiwania na diagnozę był bardzo długi...Gdy wyzdrowiałem,wiele z tych przemyśleń wdrożyłem w życie... Dzięki temu wiem jak ważna jest dusza,jak wiele skrywa [...]