Nuty Mendelsona jak płatki kwiatów na ślubnym kobiercu drżą czule biały welon utkany cierpliwą miłością wplata dusze w dłonie a serca szepcą siebie na miarę wieczności tylko Ty...
Napisałam Mirku.. jak najbardziej szczerze, nie mam powodów do...udawania, kłamania, przecież znajomi, przyjaciele...czytają to co piszę...;))) a ze wstydu płonąć nie mam zamiaru ;))
Mirku, przykro mi, że masz takie doświadczenia, czy odczucia. Ale wierz mi, że są ludzie, których miłość nigdy nie dotknęła takich emocji i tak skrajnych czynów. Nadal jedyne uczucie jakie mimo upływu lat znają, to szacunek i owa jeszcze głębsza miłość, której kiedyś zagrał...Mendelson :)) Za Ave...i ja i inni, którzy nadal w zgodzie żyją..dziękujemy.
Naiwne, ale pożądane, zwłaszcza po pierwszym podbitym oku,ale wtedy warto włączyć DVD i...oszukać się mirażem Mendelshona...dorzucę od siebie Ave Maria.
Aniu, właśnie gdybyś nie stała tak blisko, nie miałby on takiego cykora ;)
I wiesz, gdybym to ja miała wystąpić przed publiką ponad 250 par oczu, byłabym nie tylko cykorem, ale nawet tchórzem ;) Zatem podziwiam twoje opanowanie i spokój ;)
Arti, nie narzekaj, welon przykrył wszystko, co trzeba ;)