Nigdy nie sądziłam, że można pokochać ponury, chłodny, przeszywający wiatr... Odkąd jednak czuję, że przychodzi stamtąd, gdzie Ty otwierasz nocą okna, by odetchnąć tym samym powietrzem, to zjawisko nie jest już tylko wiatrem. Jest podmuchem szelestu anielskich skrzydeł, które otulają moje myśli świtaniem, bym nie uroniła żadnego z moich snów.