Wszystko zależy od człowieka... każdy sam ocenia na ile woli przedstawić komuś teatrzyk zielona gęś czy też zaprezentować swój sposób myślenia/bycia. Z całą pewnością warto umieć być asertywnym, aby zawsze w relacjach z innymi ludźmi przynajmniej potrafić być sobą. Problem ten dostrzega się zwłaszcza w pracy, gdzie ludzie chcąc uniknąć problemów omijają procedury, robią to co nie uważają za słuszne, wszystko aby tylko było dobrze i nie narobić sobie dodatkowych problemów. Z asertywnością zawsze wiąże się ryzyko, że zostanie źle odebrana.
Bycie sobą nie zawsze idzie w parze z oczekiwaniami ze strony otoczenia... zwłaszcza promotora ;) Jeśli chce mieć podziękowanie w pracy (niczym nie zasłużone), to trzeba mu je wpisać. Czy to jest dobre?
Masz rację, trzeba się dostosować... Ale co, jeśli wywołuje to frustrację? Wiem że muszę grać dalej, bo mi promotor pracy mgr nie zaakceptuje, ale z drugiej strony mam dosyć przytakiwania mu za każdym razem gdy zmienia zdanie. Raz mówi jedno, potem drugie, a potem wraca do pierwszego i wypiera się że w ogóle o tym drugim wspominał... Przecież to zwariować idzie...
Powiem inaczej, wiem że gram w pewnych sytuacjach, wszyscy nosimy po kilka, kilkadziesiąt masek (tyle ilu ludzi znamy), ale czasem ta gra działa przeciw Nam i sami sobie szkodzimy robiąc coś NA SIŁĘ i WBREW SOBIE.
Ja nie lubię udawać... gdy udaję, męczę się i coś we mnie zgrzyta, jakby nie te trybiki zaczęły się o siebie obracać... Nie lubię podlizywania się, ale paradoksalnie muszę to robić, żeby ktoś nie schrzanił mojego celu...