Gdyby nie to "w sobie" myśl byłaby idealna. Bo mówisz o sytuacji, kiedy wychodzi z człowieka "najgorsze zwierzę" i w sobie trudno go poznać, czy też okiełznać.
Widziałabym tę myśl tak: Nie ma gorszego bólu, kiedy nagle pod wpływem jakiejś sytuacji, stajesz się kimś, kogo nie chciałbyś nigdy poznać.
Bo wtedy mówisz nie tylko o sobie, ale ogólnie o typie człowieka, którego nie chciałabyś poznać. Przemyśl to. I daj myśli drugie życie! ;)
Przepiękne. Z drugiej strony, to ten ból sprawia dyskomfort z którym albo trzeba żyć i się męczyć, albo wykorzystać to do przemiany siebie, do wzrostu.....i dziękować w sercu za objawienia naszych ograniczeń, byśmy mogli rozprawić się z nimi, odebrać im moc panowania nad naszym życiem. I na drugi raz reagować z miłością.....w każdej sytuacji. Wyzwanie na całe życie - żeby to życie mogło mieć najlepszy możliwy charakter i wpływ na innych.... :)