Nie da się przejść przez życie samotnie. Można. Oczywiście, że można polubić puste łóżko. Można pijać samotnie kawę. Można otaczać się przyjaciółmi. Można chodzić na siłownię o 23:00, bo w sumie nie ma się nic lepszego do roboty. Można pić do woli i palić. Można imprezować co weekend lub jeść co weekend obiad u mamy. Można spać do południa lub zrywać się o 4 rano, by iść w góry. Można jechać do Paryża, bo się chce. Bo mnie stać. Bo dawno nie chodziło się dzielnicą łacińską. Można wymieniać tę listę bez końca. Tylko przychodzi taki moment, że to co można... Nie za bardzo się chce. Że chciałoby się potrzymać czyjąś rękę w dłoni. Że pragnie się ciepła. Że miło byłoby obudzić się u boku kogoś, kto nie jest jednorazowy. I nagle patrzysz w lustro i masz prawie czterdzieści lat. W odbiciu widzisz tylko swoje zmarnowane szanse. Dzień po dniu odbija się w każdej zmarszce. Masz super samochód, jeszcze lepsze mieszkanie. Pięć zer na koncie... I pustkę. Wiesz? Nie da się przejść przez życie samotnie. Potrzeba dialogu. Komunikacji. Potrzeba kompromisów. I ciągłej walki o każdą chwilę. A Ty? Walczyłeś dzisiaj do końca?