"Nie myśl, że traktuję ją jak delikatną gwiazdę czy objawienie, przypominała raczej sztorm! Szaleństwo! Tak właśnie! Jej wejście do tej rodziny było jak pojawienie się szaleństwa w świątyni kurestwa i fałszu. Zauważ, że szaleństwo mimowolnie czerpie inspiracje z otoczenia i tak, w zależności od tego czym się je karmi może stać się szaloną miłością, nienawiścią, pięknem, beznadzieją itd... Nie byłoby to takie beznadziejne, gdyby nie to, że kurestwo pozostanie kurestwem, a fałsz fałszem... Mogła rozkwitnąć Mateuszu, szalonym pięknem! Geniuszem! Radością... ale nie miała szans... nie miała tam szans..."