Kielich życia - kielich trucizny Wszyscy pijemy, na zdrowie. Nie mamy wyjścia, na zdrowie. Trucizna rozpala żyły, ogień dusi płuca. Żar rozpala umysł. Po co, po co, po co? Bo trzeba. Tak zostaliśmy stworzeni, bez naszej woli. Katarynki i kukiełki, nakręcane innymi dłońmi. Większymi, lepszymi, piękniejszymi dłońmi. I drugimi - gaszone jak świeczki. Ale pierwsze dłonie władają drugimi. Ale pierwsze dłonie nie nadają życiu sensu. Po co, po co, stworzyłeś mnie, Panie? Żyję, bo muszę, bo mi kazałeś. Zgasić ten ogień - nienaturalnie. Nie śmiem przeciwstawiać się Twej woli. Ale zdradź mi, zdradź mi, zdradź mi. Zdradź mi, jaki życia mego sens?
Ponownie przychodzę i truję Was moim pesymizmem, niestety. Niechcący. Znowu nie wiem, co to jest, czy to wiersz, czy to myśl? Jakiś dziwny twór. Mam nadzieję, że nie popsułam tym Waszego dnia, pozdrawiam.