Menu
Gildia Pióra na Patronite

Eljotka

Nie miał imienia. I Długo mieć nie będzie, zresztą jak ma mieć skoro go nie będzie. A przynajmniej nie jest. Może czeka dopiero na swoje imię i wiedziałam o tym czekając razem z nim? Czasem nie chce się przyznać, ze dawałam mu imię... Nie, wypożyczałam dla niego jakieś imię, nie zawsze to samo. Czasem podobne, czasem dwa razy lub nawet trzy to samo. Ale go nie było...

A jednak istnieje na pewno, mało czego jestem tak pewna jak właśnie tego, ze on jest. Znałam go dobrze, bo był dokładnie taki jakiego chciałam znać. Umiał się śmiać, kiedy na jego śmiech czekałam, płakał nade mną i za mnie, kiedy ja nie mogłam płakać, bo nie potrafiłam, choć czasem bardzo chciałam. Umiał do mnie mówić, bo mówił moimi myślami. Nie ma takich miejsc gdzie nie byliśmy razem, jeśli tylko potrafiłam je sobie wyobrazić. Dopiero teraz jednak wiem, to ciekawe ale nie potrafił wtedy powiedzieć mi o sobie ani o mnie nic takiego, czego bym nie chciała usłyszeć.

Czasem, przez chwile albo i dłużej, jakbym widziała jego twarz, sylwetkę, jakiś gest z jego strony. Widziałam i równocześnie zdawałam sobie sprawę, ze to już nie on, ze to jeszcze nie on. Były to gesty i twarze również wypożyczone dla niego, wiec odrzucałam je, może nie od razu, na pewno nie zawsze od razu, ale wreszcie odrzucałam, odbierałam mu te wymyślone, wypożyczone twarze, imiona i znów przestając być kimś konkretnym, stawał się sobą, całkowicie, ale daleko nie do końca wymyślonym...

51 wyświetleń
2 teksty
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!