Tak, ponieważ między ludźmi istnieje konflikt interesów, dążeń do różnych celów z nierównych (przejściowych lub stałych) punktów wyjścia, dobro własne do realizacji wymaga kompromisu, w celu ograniczenia możliwych szkód, uwzględnia dobra innych, możliwie także tych jeszcze nienarodzonych.
Serce się uczy, dobro wymaga świadomości - siebie oraz drugiego człowieka.
Myślę, że niejeden z okrutnych władców czy nazistowskich oprawców dbał należycie o siebie, wcześniej był kochanym i hołubionum dzieckiem. Tylko dobrem odpłacać...
Nie sądzę. Było to raczej egoistyczne garnięcie do siebie wynikające właśnie z braku umiejętności zadbania o własne potrzeby. Pociąg do władzy bynajmniej nie bierze się z miłości.
To zależy, czy spojrzymy na zaspokajanie własnego Ego w ujęciu psychologicznym czy religijnym... Dlatego nadal nie zgadzam się z drugim zdaniem omawianego komentarza.
Jaka jest różnica między zaspokajaniem ego w ujęciu psychologicznym a tym samym w ujęciu religijnym i jakie to ma przełożenie na drugie zdanie mojego komentarza?