ok są nauczyciele bez powołania, wpadający w rutynę... a co z tymi, którzy powołanie mają, sprawdzają się w tym co robią i czują to ?? najwiekszą zapłatą dla nauczyciela jest szacunek i radość w oczach ucznia, bo akurat np coś mu sie udało - nawet jeśli jest to jakis drobiazg...
a "czepiając się" pierwszej części Twojej wypowiedzi, to myślę, że zależy na jakim poziomie nauczania nauczyciel też czasem musi wczuć się w rolę dziecka, żeby móc do niego dotrzeć... taka mała dygresja :)
wykształcenie pedagogiczne... spojrzyj w wikipedię np pod hasłem "Przygotowanie pedagogiczne"... zgadzam się w pewnym stopniu z Tobą, że można PORADZIĆ takiemu urwisowi jak MOŻE postępować ale nic więcej... nie da się na siłę z niego dorosłego zrobić... nauczyciele są wychowawcami od tego żeby podpowiedzieć, żeby pielęgnować kulturę (jeśli istnieje), żeby pomóc wybrać właściwą drogę (jeśli taki w ogóle słuchać chce)... i absolutnie nie twierdzę, że matura to egzamin dojrzałości, to jest egzamin,.który każdy powinien zdać nie w sensie dojrzałości, lecz w sensie samego ja... a to jak kto podchodzi do spraw dojrzałości to kolejny temat rzeka...
Paladin, nie jest ani celem ogólnym ani szczegółowym nauczyciela, uczyć dzieci, jak mają być dorosłe... to w większej części zadanie Rodziców - w dzisiejszych czasach niestety mało zauważalne zjawisko... ale o tym całą polemikę można by napisać...