Nasze życia polegają na ciągłym odliczaniu. Do wakacji, do świąt, do weekendu. Aż pewnego dnia budzimy się, ze świadomością, że cała reszta pomiędzy nam gdzieś uciekła. Jakby nie była nasza.
"Przed każdym wyjazdem moja młodsza córka codziennie rano pyta mnie – mamo, ile jeszcze dni do wyjazdu? I za każdym razem na paluszkach odlicza, że jest ich coraz mniej. I się cieszy. Ja też się cieszę, ale czy to znaczy, że te mamy żyć od urlopu do urlopu, albo od jednego do drugiego weekendu? A co z całym tym życiem pomiędzy?" Tak mi się skojarzyło:)))