Odchodzą z pamięci, której nie da się uczynić doskonałą. Odchodzą w cierpieniu... chciałoby się ich zatrzymać, ale to im wydłuża ból... Odchodzą w cień, giną w szarości dnia... przyzwyczaili nas, że są, że zawsze byli i myślimy, że są wieczni, ale toną w mgle, bo przegapiliśmy aż tyle i nie zrobiliśmy nawet tyle... Piękna myśl. Pozdrawiam. :)
Znikają, gasną, zacierają się ich kontury we mgle natłoczonych zdarzeń, niby są jeszcze, ale już za chwilę przetrzemy zdumione oczy, że "tak boleśnie ich nie ma"...