my zawsze myślimy: Kiedyś będzie żałował/żałowała że nas zostawił/ła. I gdy przychodzi ten moment, mówimy sobie w duszy: A nie mówiłam...
"...bo wiesz kochanie, samotność jest czymś w rodzaju szukania lepszego jutra, oczekiwania na nie. Kiedy odczuwasz samotność czy smutek to znaczy, że żyjesz, odczuwasz podstawowe pragnienia ludzkie. A On ? On wróci, pamiętaj, że wielkiej miłości nie da się zakopać, ona zawsze wróci, On też. "
... masz rację... lecz to myśl z gatunku egoistycznych... czasem masz w życiu lepiej niż byś miał z tamtą osobą... wszystko jest lepsze, nawet miłość większa... ale gdzieś w głębi serca jest taki drobny żal że ktoś nie docenił Cię kiedyś... mimo że miał prawo... i wtedy takie słowa potrafią zamknąć wspomnienia... zyskałaś pewną satysfakcję...
hmm czasem takie słowa doprowadzają do łez.. Wszystko wraca, bo przecież tak kochaliśmy, tak walczyliśmy, tak się staraliśmy o tą miłość... a teraz gdy myśleliśmy że układamy sobie życie, zjawia się ta osoba za którą wylewaliśmy tonę łez.. i myślimy: Dlaczego dopiero teraz, teraz kiedy mamy już kogoś? czasem nie warto wracać do tamtych chwil.. żyć.. iść do przodu...
No właśnie... Mam inne podejście. Jestem niczym masochista, który jest w stanie powiedzieć "bądź szczęśliwy". Lepiej by on był szczęśliwy, niż żebyśmy oboje byli nieszczęśliwi.
Mnie by to bardziej zdołowało. Zaczęłabym myśleć w sposób: a może tamta miłość była idealna. Przecież byliśmy szczęśliwi. Zaczęłabym wytykać sobie błędy: a przecież mogłam zawalczyć.
... bardziej chodzi o, trochę, egoistyczne dowartościowanie siebie... na zasadzie - " a widzisz teraz żałujesz, nie ułożyło Ci się a mnie tak, jestem szczęśliwy/wa... gdyby jej/jemu się ułożyło to nie powiedziałaby/łby tych słów... gdyby jemu/jej się nie ułożyło to sława te by nic nie wniosły...