... najbardziej denerwują mnie ludzie, którzy uporczywie chcą opierać, lub opierają Nasze wspólne relacje na zasadzie "nie mów nic, wiem lepiej czego Ci potrzeba", etc... takich, w pierwszej kolejności i bez żalu się "pozbywałem", z adnotacją "nie do reanimacji"... drugiej szansy nie ma i nie będzie... i byłoby wszystko w porządku, gdyby nie jedno małe "ale"...
... od wielu, lat w moim życiu, jest takie małe "ale"... "ale" które mnie wk...ia, i intryguje jednocześnie... i to tak bardzo intryguje, że zastanawiam się nad uruchomieniem "punktu reanimacji"... tak na wszelki wypadek... (hmmm, na wszelki wypadek??!...)
" Nie mów nic, wiem najlepiej czego Ci potrzeba" - to jest stwierdzenie najczęściej wypowiadane przez rodziców do dzieci. Denerwuje najbardziej kiedy jest się osobą pełnoletnią.
Nie wiem... może dlatego, że rodzic sam w dzieciństwie był wiecznie pod butem swoich rodziców? Podobnie go traktowano. Tylko to mi do głowy przychodzi.
... pewnie masz rację... pewnie wiele i takich przypadków jest... lecz chyba nie wszystkich to dotyczy... gdzieś, coś, Nam (mi) umyka, by prawdy dojść...
Znam trochę ten temat, bo ta formułka była swego czasu na mnie stosowana. Ja raczej nie stosowałabym jej na dzieciach. Uważam, że każdy jest sobą i ma swoje pragnienia, ciekawość świata. Owszem może co nieco podpowiedziałabym, ale też nie za wszelką cenę, bo ja tak chcę żeby było, jak sama chcę. Miłego weekendu. 😀
No ale wystarczy przestudiować to co pisze/deklaruje irracja a można dojść do wniosku że jest pierwszym przykładem na tę "patologię". Pomijając fakt że to żadna przeszkoda, a zwykła uciążliwość
Można uczyć się z obserwacji na cudzych błędach. Dobrze jest być dobrym obserwatorem i słuchaczem. Nie zawsze wynosi się jak najlepszy przykład w domu.
Każdy ma potencjał do brania (lub nie brania) przykładu z domu. Zwłaszcza kiedy wykazuje/deklaruje (publicznie) "iloraz" większy od "oklepanych/wyuczonych" modlitw. Ma prawo oczekiwać wybaczenia. Ale co z takim który nie uznaje "drugiej szansy", bo przede wszystkim zamyka drogę dla tych z którymi mu nie po drodze (obojętnie już z jakich powodów) "ideologicznie" i "dla zasady"
... a tak przy okazji Odysie... Tyś wnukiem Arkejsjosa, czy Poloniusza... no i Zeus, a wraz z nim i inni bogowie Twego okresu dawno wymarli... możesz więc trochę głupot nagadać myląc okresy... "idź z Bogiem"... jakikolwiek by on dla Ciebie nie był...
... w przeciwieństwie do niektórych "miłosiernych w bogu", nie wyznaję zasady, że zerwanie znajomości z domownikami sąsiada należy zacząć od "zamordowania tegoż sąsiada"... nie zmusisz mnie bym Go "zamordował" tylko dlatego, że nie chcę z Tobą rozmawiać... twoich poglądów wyznawać... to "domownicy sąsiada" najczęściej burdy zaczynają, i swoje poglądy wszystkim narzucają... z Nim samym jakoś zawsze się potrafiłem dogadać... i czasami sobie pogwarzymy... nawet dziś, i to dość często... ateista to nie "morderca bogów", jakich kościół by chciał w nich widzieć i światu przedstawiać...