Wilhelmie.... Ten kto tak sądzi nie starcił jeszcze nikogo naprawdę bliskiego. Nie ten cierpi najbardziej kto płacze otwarcie. Ten tylko przyznaje się do bólu.
Ja nie chodzę na pogrzeby, bynajmniej staram się ich unikać. Na pogrzebie byłam może trzy razy w życiu. Na jednym świeckim, wspaniale urządzonym bez modłów i pierdół. Na drugim katolickim gdzie gniłyśmy z babcią w ostatniej ławce znudzone czekając aż ksiądz skończy te swoje obrządki. Pogrzeby nie są dla mnie, ja nie mogę stać za długo bo mdleje.