Mówiła, że może zrobić dla mnie wszystko…poprosiłem ją o modlitwę w intencji mojego wyzdrowienia. Spojrzała na mnie dziwnie…odeszła, nigdy więcej jej już nie ujrzałem. Pewnie nie wierzyła w cuda...
Mówiła,że będzie,że zrobi wszystko... Odeszła bez słowa i bez wszystkiego,i bez niczego... Takie kłamstwo życia, kłamstwo kobiety, dla której nic prócz własnego szczęścia nie ma znaczenia... Myśl świetna...