Wilków, jeden ze starszych- nowsze to nic niewarte popłuczyny.
Tak brzmi tekst pierwszej zwrotki: Za oknem wiatr Wkrada się i cicho zabija Leżysz obok mnie i herbata wystygła Skąd wzięłaś ten wspaniały tren i jasną twarz Chociaż noc chce ubrać nas w swój czarny płaszcz Muzyka gra, gorący deszcz spada na moją twarz Nienawidzę łez, nienawidzę łez i końca I tylko wiatr skrada się i puka do okna bez słów Jak my nie powiemy już do siebie nic
Ale że... to... To Ty?! K-ksenia...?! Tak... tak bez słowa... po prostu powrót?! Ja... ja sądziłem, że nie wrócisz... sama tak mówiłaś. Sądzisz, że celowo robię pewne rzeczy, na bogów?! Fakt, jest to moja wina- czemu przeczyć nie będę. Wypadało mi wszak wiek podać po prostu wcześniej... ale... ale.. Jakże wielka jest wina największego z głupców...
Nie... no cóż... nie wiem, jak na to zareagować- też się o Ciebie lękam czasami. Choć to może dlatego, że lękam się o wiele osób, chyba zbyt wiele. Jakże niewszechmogący jest człowiek, że tak powiem... Chciałbym ciągle bronić pewnych osób, ale... czy to by ich nie ograniczało? a ten przykład... chcę, żebyś była bezpieczna, ale wolna- przede wszystkim. Co nie eliminuje strachu o Ciebie i innych....