Miłość macierzyńska też musi być warunkowa.Pokolenie bezstresowców jest plagą w dzisiejszych szkołach i w dzisiejszych rodzinach oraz dla dzisiejszej Polski.
Wszystko to co napisałeś często występuje w związkach.Dlaczego już po latach nie widzimy tej samej osoby ,w której się zakochaliśmy?Być może dlatego ,że poświęciła swoje pasje,hobby i inne rzeczy w imię miłości.Albo też "zapuściła się "w związku ,w którym ktoś jej podciął skrzydła?Jeśli nie wspieramy kogoś w jego pasjach,jeśli tylko oczekujemy a nic nie dajemy od siebie,atrakcyjność spada.Toksyczny związek rodzi się z frustracji,naszego niezadowolenia i tego ,że nie umiemy doceniać tego co bliska osoba nam daje.Temat miłości jest rozległy i każdy ma swoje spostrzeżenia i może mieć inny pogląd.
Tu się zgadzamy. Miłość bezwarunkowa to nie tyle stawianie warunków tylko granic, wymagań. Związek bez wymagań wcześniej czy później robi się toksyczny, bo skoro ktoś może wszystko, to czemu nie ma z tego prawa skorzystać? Ciężko ulec pokusie, by nie stać się panem czyjegoś życia. Poza tym druga strona nie ma motywacji by stawać się lepszym człowiekiem, a kto się nie rozwija ten się cofa... Potem dziwimy się, że osoba u naszego boku jest inna niż na początku... Trudno też w tedy oczekiwać, że będziemy dla drugiej strony atrakcyjni, skoro nawet nam się nie chce próbować stać się ciekawszym człowiekiem
Miłość nie stawia warunków,to nie umowa to dobrowolny związek dwóch kochających się ludzi.Jeśli nie potrafią się dogadać można szukać pomocy u terapeutów,ale nic nie zastąpi szczerej rozmowy.Takiej w której mówimy sobie wszytko to co nas boli i to co nam się nie podoba.Miłość to akceptacja nie zmienimy kogoś na swoje podobieństwo tak to nie działa.Przytoczę tu słowa Eli z wiersza Gdyby czas był inny, tej wspólnej miłości Darowaliby sobie świat cały Teraz na miarę uczuć i możliwości
On jej podaruje cały skrawek nieba Ona podzieli się z nim wszystkim Sercem i schowaną małą kromką chleba i na tym polega bezwarunkowa miłość;-)
Taką żmiją z myśli są ludzie o osobowości narcystycznej, jak bardzo relacja z taką osobą potrafi zniszczyć życie, psychikę, to wie tylko ten kto ją widział, przeżył. Każdy dzień takiej relacji, to pogłębianie tego zaburzenia osobowości u narcyza, który chyba podobnie jak osoba uzależniona, dopóki nie stoczy się na dno, nie zauważy, że problem tkwi w niej, a nie dookoła.