Miewam taki przebłysk beznadziei, że znów widzę siebie zaplątaną w te puste, niebieskie oczy i zapach taniego wina. Bywają momenty, że znów mam ochotę wsadzić fajkę do ust i iść z tobą za rękę, oddawać ci się bez końca, oddychać twoim oddechem. Całe szczęście, że wolałeś ćpać niż mnie pokochać. Kto wie z kim, gdzie i czy w ogóle dziś bym żyła, gdyby nie twoja ignorancja.