Bo miłość, chciał nie chciał bierze się z fascynacji ciałem i "mówcie co chcecie", ale głowy się nie oszuka. Nie umówisz się z kimś, kto Ci się nie spodoba. To nigdy nie będzie "randka", a przypadkowe spotkanie, nie byłoby obfite w późniejsze rozwinięcie znajomości, gdyby nie owy pociąg fizyczny i owa fascynacja.
A to jak materializujemy... hmm... głowa też czasem pomaga, ale i poprzeszkadzać lubi.
Świetna myśl Irracjo, szkoda, że ten świat taki realny, jak materialny.
Czyli ludzie nie patrzą już na wnętrze tylko dopasowują pięknych ludzi do swojego "pięknego" świata nie patrząc, co kryje się w ich wnętrzach. Chcą żyć przy ludziach których zewnętrzny wdzięk nie zawsze pokrywa się z tym co kryje wnętrze... Im ładniejszy i pusty w środku tym lepiej - byle by był i robił aluzje doskonałości...
... hmmm, Aniu... może nie do końca taką interpretacje sobie wyobrażałem, ale masz też dużo racji... w zasadzie trafiłaś prawie w sam środek... zwłaszcza gdy uświadomić sobie, że o wartości rzeczy decyduje też jej piękno/brzydota... sprawność, funkcjonalność, i wiele innych spraw...
Nie porównując Twojej myśli do relacji typowo damsko - męskich interpretuje Twoje słowa w ten sposób, że człowiek którego materializm zasłonił prawdziwe wartości traktuje człowieka jak rzecz. Druga osoba staje się dla niego częścią tego co posiada. Nie ma w tym uczuć tylko zysk. A wiadomo przecież że uczucia są piękne właśnie dlatego że nie można ich mieć - tylko czuć
... dopowiem tylko tyle, że... nie powinniśmy tutaj miłości kojarzyć tylko z uczuciami damsko-męskimi... tak samo jak i ciała nie powinno się kojarzyć, li tylko z seksem...