Masz przy sobie tylu ludzi. Nazywasz ich "przyjaciele", spotykasz się z nimi, pijesz, bawisz korzystasz z życia pełnymi garściami, wszystkie najlepsze wspomnienia są powiązane właśnie z tymi istotami. Chodzicie na imprezy, urządzacie ogniska, wynajmujecie domki nad jeziorem. Dużo rozmawiacie, o wszystkim i o niczym, uwielbiasz ich.
Tylko dlaczego podczas gdy szczęście zaczyna przeciekać Ci przez palce, a łez nie da się powstrzymać, w momencie, w którym nie możesz spojrzeć sobie w twarz, czujesz, że jesteś sam? Siedzisz bezradnie na łóżku i masz wrażanie, że bezsilność opanowuje ciebie całego. Wiesz, że nie masz do kogo się zwrócić. A przecież masz "przyjaciół".