Mamo... Kiedy odejde nie rozpaczaj. Pamiętaj o tym co za chwile napisze. Nasze serca, moje i twoje stanowią jedność. Biją zawsze i niezmiennie jednym rytmem. Taktem którego nic nie jest w stanie zakłócić. A kiedy mnie już nie będzie, a ty będziesz odczuwała tęsknote...Wtedy położ reke na piersi i wsłuchaj się w rytm uderzeń swego serca. I wiedz,że gdzieś tam...gdziekolwiek się znajde, z mojej piersi będzie się dało dosłyszeć ten sam odgłos. Ten sam rytm. Rytm naszej nieskończonej, wiecznej miłości. Rytm, którego nawet śmierć nie jest w stanie przerwać. Bo nawet ona nie ma takiej mocy...
PS.Wybaczcie banalność tego przekazu.Ale czyż miłość nie jest banalna? I czy przez swoją prostote nie jest najpiękniejszym z uczuć?
Ja nie chce odchodzić... Jestem chora na białaczkę. Ale nie chce pisać ani o moim życiu jak rownież o mojej chorobie...Na pewno nie tutaj... Ale niestety tak wygląda życie. Jesteśmy liścmi targanymi przez wiatr.Żyjemy gwałtownie, umieramy nagle...
Nie warto odchodzić. Ja też miałam takie chwile , kiedy wydawało się ,że już nic nie ma sensu , że czas zakończyć ten cyrk , a raczej dramat jakim jest życie . Ale wszystko co odchodzi powraca i nic nie dzieje się bez przyczyny .