Maj już cichnie, z lekka uchyla się tajemnicą pachnących ogrodów. Mógłbym pozbierać wszystkie zapachy kwiatów i do stóp ci złożyć, mógłbym otulać cię nimi bezkresną wonią pieszczot, porankiem zbierać rosę i układać na twe usta pocałunkiem nocy. Mógłbym złapać promyki słońca i wić z nich wianki na twą skroń, mógłbym tak wiele, gdybym tylko zdążył cię zatrzymać przy sobie.