Ludzie, którzy widzą we wszystkim przekleństwo, zobaczą je również w każdym dobrym słowie, w każdej pomocnej dłoni, każdej istocie żywej czy rzeczy. Wszystko będzie dla nich przekleństwem.
Istnieje taki mechanizm, że jak się już "wszystkich" (niepokojących sumienie) potraktuje odpowiednio "z góry" (unieważni lub wykpi), to "staje się" zwolnionym z wszelkich zobowiązań i poszanowania dla kogokolwiek... Łatwiej się wtedy żyje. Można pisać mówić i robić co się chce, bez oglądania się na sens inny od bycia "wielką indywidualnością" (we własnym mniemaniu). Co nie przeszkadza, w kokietowaniu od czasu do czasu tych którzy schlebiają, lub imponują podobnym "stylem bycia" (o ile nie stanowią konkurencji do "tronu").