Lecz wtedy nastaje dzień i realia przytłaczają mnie ciasno do gruntu tak, że mogę czuć jego zapach. Fetor zakłamania, gnijącego szczęścia i rozkładających się resztek nadziei, którą ktoś gdzieś kiedyś zasiał licząc, że wykiełkuje z niej nowa lepsza rzeczywistość.