Jeśli dochodzimy do wniosku, że chcielibyśmy zawrócić czas, powinniśmy zawalczyć i podlać kwiaty. Dać im czas, zadbać... nawet jeśli wydaje się, że nie rokują...
Jest w nas coś, co nam każe wierzyć w to, że błędy popełniamy przypadkowo, przez roztargnienie, niewiedzę, chwilową niepoczytalność. Te wybaczamy sobie łatwiej. Błędy popełnione z premedytacją, z wyrachowania, chciwości, z różnych niskich pobudek są trudne do oswojenia... Ale gdybyśmy cofnęli czas, nie mamy żadnej gwarancji, że nie popełnilibyśmy błędu drugi raz, a nawet trzeci... Jest w nas żal, czy uzasadniony? Przecież nie wiemy, co byłoby, gdybyśmy "błędu" nie popełnili, gdybyśmy poszli za głosem serca... Czasami trudno odróżnić, czy to głos serca, czy tylko pokusa. ;) Miłego prawiewieczoru. :)