Dla mnie z kolei „znać się na żartach” to wiedzieć, że żart nigdy nie jest niewinny. Często w „żartach” przemycamy własne pragnienia, prawdę, którą boimy się objawić wprost ze względu na strach przed ostracyzmem, odrzuceniem itp. Potem, gdy ktoś się na nas obrazi (bo dobrze wie, czym jest żart), mawiamy „no przecież to tylko żart, nie znasz się na żartach?”... nieświadomi tego, że w istocie sami nie znamy się na żartach.
Wykonawca raczej nie należy do żartownisiów. Raczej należy do bezczelnych:( A jaki jest w prywatnie - nie wiem. W ogóle prawdziwego rapu jakoś żartobliwe tematy się nie trzymają.
Z tego co napisałaś Alicjo, wychodzi, że chyba całe życie jest jednym wielkim żartem:( I co wtedy zostaje. Przyłączyć się do "serowego party" i śmiać z innymi.
Racja Pandoro racja, czasem trzeba zmniejszyć nieco dystans, bo jeśli nierównomiernie rozłożyć siły, to na finiszu nie zasłabnąć i nasz cel raptownie pogna do przodu widząc, że mu siedzimy na ogonie. Zagorzały rowerzysta o tym wie:) Ale mam lepszego "trenera", nazywa się ODPOCZYNEK! O tyle lepszy, z nie wymaga drugiego człowieka i jego tworów z które dają powód do śmiechu.
Karolu...Humor, może być czarny, abstrakcyjny,pure nonsensowy i paradoksalny, ale spowija całość przedstawienia jakim jest życie...Określa też stylistykę zachowań wykonawcy..określa rytm i poetykę pojedynczych składanek...nawet rapowanych...:))))
Dziękuję, Alu, za odpowiedź. :-)
Dla mnie z kolei „znać się na żartach” to wiedzieć, że żart nigdy nie jest niewinny. Często w „żartach” przemycamy własne pragnienia, prawdę, którą boimy się objawić wprost ze względu na strach przed ostracyzmem, odrzuceniem itp. Potem, gdy ktoś się na nas obrazi (bo dobrze wie, czym jest żart), mawiamy „no przecież to tylko żart, nie znasz się na żartach?”... nieświadomi tego, że w istocie sami nie znamy się na żartach.
Tylko co oznacza zwrot „znać się na żartach”? Moim zdaniem mało kto, używając tego określenia, wie, o czym mówi.
Dla mnie znaczy to tyle, że nie obrażam się na to, co mnie nie śmieszy...
Mnie też buduje;)
Dla mnie to bardzo budujący tekst i napiszę, że ci którzy chcą wszystko uporządkować w życiu są jego najbardziej kiepskim żartem.
dość średnie
Wykonawca raczej nie należy do żartownisiów. Raczej należy do bezczelnych:( A jaki jest w prywatnie - nie wiem. W ogóle prawdziwego rapu jakoś żartobliwe tematy się nie trzymają.
Z tego co napisałaś Alicjo, wychodzi, że chyba całe życie jest jednym wielkim żartem:( I co wtedy zostaje. Przyłączyć się do "serowego party" i śmiać z innymi.
Racja Pandoro racja, czasem trzeba zmniejszyć nieco dystans, bo jeśli nierównomiernie rozłożyć siły, to na finiszu nie zasłabnąć i nasz cel raptownie pogna do przodu widząc, że mu siedzimy na ogonie. Zagorzały rowerzysta o tym wie:) Ale mam lepszego "trenera", nazywa się ODPOCZYNEK! O tyle lepszy, z nie wymaga drugiego człowieka i jego tworów z które dają powód do śmiechu.
To taki Konferansjer w przyzwoitym kabarecie....
Karolu...Humor, może być czarny, abstrakcyjny,pure nonsensowy i paradoksalny, ale spowija całość przedstawienia jakim jest życie...Określa też stylistykę zachowań wykonawcy..określa rytm i poetykę pojedynczych składanek...nawet rapowanych...:))))
Przypomina mi się pewien rap:
... śmiej się śmiej, uważaj jednak, twój śmiech, urwie się jak hejnał...
Śmiechu, hitu, hachu, hachu i do piachu:(
Dacie im ser - będą się śmiać i uśmiechać!
Lepiej bym tego nie ujęła..dziękuję Paulino:)
Ogólnie się z Tobą zgadzam;)))
szybciej dowcip Ci się wyostrzy niż słuch...słuch co najwyżej może po Tobie zaginąć....
tak ...chodzi cicho...ale śmieje się głośno...
Humor -ważna rzecz, aby znieść rechot losu;)
kto zna się na żartach nie musi od razu być żartownisiem...:)