Kryje się coś niedobrego w ludziach, którzy unikają alkoholu , zabawy i ucztowania. Tacy ludzie albo są ciężko chorzy, albo w głębi duszy nienawidzą otoczenia.
Ja ucztowałem, piłem i bawiłem się 54 lata, do momentu, aż wysiadło mi serce i dostałem cukrzycy. Teraz tylko bawię się, ale w sobotę jest pół lampki czerwonego wina, a dzisiaj na obiad wypasiona jajecznica, oczywiście pomniejszona do porcji dietetycznej. Niczego ni żałuję. Żonę nadal kocham ucztując swoim ciałem z jej ciałem po przekroczenia wszelkich granic wszelkiej nieprzyzwoitości i na diecie sprawniej się to dokonuje. Amen.