Każda walka z głupotą to jak "zapasy z wiatrakami..." I choć "zwalczanie zła świadomego bywa łatwiejsze", to generalnie bezbłędne upewnienie czy mamy do czynienia ze złem świadomym... już do zadań łatwych nie należy. Do głowy komuś nie zajrzysz.
Nie łączę posiłków z polityką, bo ta szkodzi na trawienie:) Po za tym obok mojej marchewki był groszek - tak dla pogodzenia oczekiwań różnych stron, czytaj kubków smakowych;)))
Tak, ale walka z głupotą jest wbrew pozorom trudniejsza... to przeciwnik nieobliczalny, nieprzewidywalny, zawsze działa z zaskoczenia. ;) Zwalczanie zła świadomego bywa łatwiejsze, choć czasami bardzo kosztowne.
Marchewki? Też lubię i też pragnę wychodzić na przeciw oczekiwaniom rządu. ;)
Może nieco zły przykład podałem. Zobacz ile szkodliwych "banialuk" pochodzi od osób których wiedza na jakiś temat jest niezgodna z rzeczywistością, ale oni nadal w to wierzą i powtarzają to innym jako "fakt faktyczny". Co innego regularni oszuści, takie telezakupy Ma(m)go, gdzie sprzedawali "cudowny zestaw do czyszczenia srebra" za 100-150zł, gdzie składały się nań metalowa płytka i... sól kuchenna. "Ja, ja - cud phhosto z niemiec!"
Ten kto głosi brednie lub "banialukę" ale w to wierzy, to nieco inna kategoria niż ten, kto robi to świadomie. Dlatego nie wrzucałbym ich do jegnego worka za napisem "więc są złem." Niemniej wymysły obu tych grup są szkodliwe i każdą z nich trzeba - dobierając odpowiednie metody działania indywidualnie do przypadku - zwalczać.
Z tym to jak z piciem alkoholu - wszyscy wiedzą że szkodzi, ale jakaś cześć mimo to nadużywa. Picie = działanie destrukcyjne ale... pijący zawsze znajdzie jakieś usprawiedliwienie na swój nałóg.