Każdą miłość zabija rutyna i czas jak biedną sukę bitą przed konsumpcją przez zwyrodniałego Chińczyka. A była przecież słodkim małym szczeniakiem. /Z cyklu: kawa na ławę/
... rutynę tworzy strach... strach przed "przygodą" i "podróżą w nieznane", jaką miłość być powinna... I strach przed tymi, którzy kochać nie umieją a "sędziami" najwyższymi i jedynymi się ogłaszają... "wieczna Miłość" nie jest dla tchórzy...
... ja się nie boję jasnych, jednoznacznych i niezależnych od innych poglądów... a Ty?... powiedzieć "głupio gadasz" każdy potrafi powiedzieć, le cz uzasadnić już mało kto... Ty umiesz uzasadnić, więc na uzasadnienie wszyscy czekamy... 😀
... ja się kompromituję?... tym, że do życia podchodzę z "Bożą miłością i miłosierdziem"?... że widzę w nim tylko miłość, a nie wyłącznie strach i nienawiść które starają się zasiać w nas "słudzy boży", by pozbawić Nas człowieczeństwa... uczynić "bydło" które łatwo wykorzystywać i chodować?... nie ja jeden się w ten sposób " kompromituję"...
A ja nie wierzę w rutynę. Rutyna to jest wymysł w głowie, bo jak ma się ciągle jakieś pomysły i romantyczną duszę, potrafi się ulec spontanowi, to wtedy rutyna nie ma miejsca.
Nie, to nie tak. Zmienić może się ten na lepsze, kto tego sam zechce, zapragnie. Nic na siłę nie zrobisz, jak ktoś nad tym sam nie zapracuje i nie zacznie sam się pilnować. To zupełnie co innego.
... Victoria ma rację... nie chodzi o samo zmienianie, lecz pielęgnację... wtedy miłość sma się rozrasta i zmienia, jak kwiat umiejętnie i stałe pielęgnowany... inaczej zaczyna umierać i w końcu ginie... 😞
... aż tak Cię zdominowali ci co w życiu nienawiścią i pogardą do innych ludzi się kierują?... nie jesteś jedną z nich... to wiem i nikt mnie inaczej nie przekona.... nawet Ty sama...