Jest pięć stopni cierpienia. Pierwszy: na początku czuję ukłucie w sercu. Podświadomie otwierają mi się usta. W moich oczach pojawia się strach.
Drugi: ból w sercu mija. Zdaję sobie sprawę, że mam otwarte usta, więc je zamykam. Robi mi się słabo. Zaczynam się pocić.
Trzeci: racjonalne myślenie wraca. Powoli zaczynam sobie zdawać sprawę ze wszystkiego. Świat zewnętrzny znów istnieje.
Czwarty: myślami zamieniam się miejscem z cierpiącą osobą. Czuję się jak Ona. Myślę jak Ona. Cierpię jak Ona.
Piąty: dziwne uczucie. Jakby ból brzucha, ale to nie to, coś gorszego. Coś podobnego do zakochania się, do motylków w brzuchu... Ale to przeciwieństwo. Tak jakby... Moja dusza się kurczyła... Jakby się dusiła. Godzinami, dniami, tygodniami... Czasem nie przechodzi.
Autor