Robisz coś i możesz mieć tylko nadzieję że to jest dobre... To że rodzic jest "zły " jest wierzchołkiem góry lodowej, przecież znana jest historia gdy rodzice uderzą rękę dziecka która chce złapać np rozgrzane żelazko... A co do pewnika, nie zastanawiałeś się nigdy jak to jest... ekhem... Umierać? Nie, nie chodzi o samobójstwo, tylko o to co człowiek czuje przed odejściem. Przykładowo co się czuje gdy w płuca wpada woda, a tafla jest zbyt wysoko. Wiesz o co mi chodzi? o to że o niektórych rzeczach możemy dowiedzieć się TYLKO jednororazowo, więc "chyba " lepiej czasem wierzyć bez sprawdzania samemu... Ps. Możesz jeszcze odpowiedzieć Mi na jedno pytanko, nie związane z tematem?
Tomaszku to chore jest co piszesz w opinii, bo rodzic zły, wypacza cały sens życia, a czwarte przykazanie sankcjonuje faszywość człowieka - ja napisałem i podtrzymuję: Bywa, ze matka to suka i nie mulic proszę ze suką.Myśl - sam interpretuj, nie przyjmuj niczego za pewnik i od nikogo.
Używa wobec nich rękoczynów tylko dodatkowo, bo takie wychowanie otrzymał od rodziców, których to nasza kultura tak chołubi, a religia przykazanie poświęca im, a częst to gówna w ludzkiej skórze.
Czasem obrazy są skierowane w przestrzeń, by podnieść na duchu i zmotywować tych, w których mógłby znaleźć sojuszników. Może na co dzień broni swoich najbliższych przed wpływem ubliżającego im ,,zewnętrza", które usiłuje stłamsić w nich poczucie wartości i szacunek do własnych świętości.
Ale jeśli obraża konkretne osoby, niezależnie od tego czy je zna, czy nie (nigdy nie pozna ich na tyle by móc je oceniać), wówczas strach choćby pomyśleć jaki jest sam dla siebie...
Obrażanie innych jest zabiegiem mającym na celu obniżenie prestiżu oponenta, a jednocześnie próbą zyskania sojuszników. Przy wykorzystaniu asertywności i trochę wysiłku można się próbować bronić np."Masz do Mnie sprawę? Zapraszam za zamknięte drzwi... ", albo " Niech Twoje ( lub jeszcze lepiej "pańskie ") interesy (opinie) , bronią argumenty - nie wyzwiska ".