Trochę narzekam, ale cieszę się, że tu jestem, bo poziom jedynki zmusza mnie do nauki, a jakbym tu nie była, to z pewnością bym sobie bimbała ;D Ja mam wtorki masakryczne bo od 8 rano do 18 siedzę, przez zajęcia dodatkowe, i w ogóle codziennie prawie późno kończę, no ale jak wspomniałeś, radzić sobie trzeba ;)
Ekonoma też rozważałam, ale Lo1 wygrało ;p Ja w sumie też dość leniwa jestem jeśli chodzi o naukę, więc przyznam się bez bicia, że żeby utrzymać w miarę dobre oceny nieźle muszę się naprodukować. Nie moja wina, że zamiast nad książkami wolę wyjść z domy i spotkać się ze znajomymi, czy po prostu na kompie posiedzieć ;D
Uwierz mi, tam są sami imprezowicze ;) Najłatwiej to poznać w poniedziałki, gdy każdy prawie z dwulitrową butelką wody przychodzi ;D A Ty do jakiej chodzisz szkoły, jeśli można wiedzieć? ;p
Sztywni? W życiu! Są jedynie dobre wyniki w nauce, a z resztą jak u normalnych nastolatków ;) Nigdy nie zapomnę jak na pewnej imprezie zapytali mnie do jakiej chodzę szkoły, a jak oznajmiłam, że do Lo1 to wszyscy w takim szoku, że mamy czas na imprezy ;D Nieważne czy porażka, czy wygrana, gra mnie zawsze satysfakcjonuje, o ile dałam z siebie wszystko ;)
Wcale nie jest tam tak źle :) Choć często się zastanawiam co ja robię w tej szkole ;D Poruszyłeś ważną kwestię... kocham sport, kocham rywalizację, ale nie mogę zrozumieć ludzi, którzy grają tylko po to, aby wygrać za wszelką cenę... Gdzie się podział duch sporu? Gdzie przyjemność z gry bez względu na wynik? Owszem, zwycięstwo jest cudowne, porażka boli, ale prawdziwy sportsman przyjmie oba rezultaty godnie.
Tak, LO1 :) Dokładnie, dzięki niemu można wyładować wszystkie emocje z siebie, zapomnieć o całym bożym świecie. Liczą się tylko ty, piłka i przeciwna drużyna. I uwielbiam ten stan zmęczenia po każdej grze :) Kiedy jest się wypompowanym z energii, ale w tak doskonałym uczuciem w wewnątrz...
Dokładnie... A w mojej szkole sami ambitni uczniowie. Jednak nauka to nie wszystko, a taki wysiłek fizyczny wręcz pomaga. Relaksuje i uspokaja, rozjaśnia myśli :)
Pewnie, że wystarczy lubić, jestem żywym przykładem ;) U nas jest tak, że jeśli zbierzemy chętne osoby i jakiś nauczyciel się zgodzi to nic nie stoi na przeszkodzie :D
No cóż, każdy ma swoje faworyty :) W piłkę nożną też bardzo lubię grać, aczkolwiek zbyt dobra w tym nie jestem. Razem z koleżanką staramy się założyć sks dla dziewczyn w naszej szkole i mam nadziję, że w tym roku wypali, bo ciężko znaleźć dziewczyny, które by to lubiły ;D