Jedni mówią że miłość to najpiękniejszy stan w jakim byli, inni zaś że miłość to nic przy tym co się złego dzieje na tym świecie. Kto ma racje, ci co uważają ją za nieskończoność czy za zero? Według mnie jedni i drudzy mają racje, ponieważ miłość jest zarazem dobrem i złem, radością i smutkiem, wzlotami i upadkami. Czy więc należy kochać czy nie?
miłość jest jak "źródlana woda"... jest życiodajna i ma stale ten sam smak... i nikt Ci nie zabroni jej doprawić do swego smaku... problem w tym by doprawiać ją we własnym "kubku" a nie całe "źródełko"...
Miłość nie jest całkowicie czysta, całkowicie dobra. Nic nie jest czarno-białe, jest mnóstwo odcieni szarości, i miłość nie jest tu wyjątkiem. Tam gdzie jest miłość jest i zawsze będzie zazdrość. Zazdrość nie jest czysta. Zazdrość jest brudna i ciemna, pochłania duszę i zalewa ją mrokiem. I tylko od danego człowieka zależy, w jakim stopniu da się jej opanować. Czy pozwoli pożreć się całkowicie, czy tylko lekko nadgryźć. Tak czy siak, uszczerbek będzie. Podsumowując: o miłości nie można powiedzieć: "dobra" czy "zła".
Miłość nie może być złem. Tak gdzie jest zło nie ma miłości. Przeraża mnie gdy słyszę, że ktoś zabił z miłości, z miłości bije, krzywdzi, poniża.... To kompletna bzdura. A.de Mello twierdził, że na świecie istnieją tylko 2 rzeczy, Miłość i Strach. Miłość jest pełnią dobra, Strach jest istotą i przyczyną wszelkiego zła. pozdrawiam