Jedna z najbardziej kontrowersyjnych wypowiedzi, z jaką ostatnio się spotkałem, autor anonimowy: osobiście uważam, że życie samo w sobie nie jest żadną wartością. Dopiero jego jakość jest wartością. I tylko życie dobrej jakości warto przeżyć. Bez walki o byt, bez lęku o jutro radośnie się rozwijać w poczuciu bezpieczeństwa materialnego i emocjonalnego. Ale do tego potrzebni zdrowi na umyśle rodzice z zabezpieczeniem materialnym. Co to za życie jak masz walczyć o chleb zaglądając zazdrośnie z ulicy przez okna do mieszkań w których ciepło i bezpieczeństwo? To jest piekło. Na ziemi. I to na życzenie dorosłych dzieci potem tak cierpią. Ta planeta jest cięzka od ludzkich nieszczęść. Po co dokładać nowych, nieszczęśliwych? Cierpienie wynikające z braku zdrowia też nie jest ani chwalebne, ani pożądane. Ludzie w cierpieniu błagają o szybsze odejście, wystarczy przejść się do hospicjum gdzie przebywają ludzie z nowotworami. DLatego NIE dla życia w ogóle, ale TAK dla życia dobrej jakości. Dajcie mi na jeden dzień władzę, takie osoby nie miałyby prawa do rozmnażania. I to nie dlatego, że nie zasługują na szczęście, ale dlatego, że niewinne dzieci uzależnione od dorosłych zasługują jedynie na najlepsze warunki, najbezpieczniejsze gniazdo. Lepiej nigdy nie rodzić, niż sprowadzać na świat dzieci we własną nędzę. Coś o tym wiem, też byłam dzieckiem. NIe, nie róbcie tego własnym dzieciom. A wolne media niech przestaną się ośmieszać i cenzurować.
Zaznaczam, że nie podzielam powyższych opinii ,jestem ciekawy Waszych
A mi się przypomina powiedzenie chyba jakieś antropolog " Marzymy by być bogami, a nie potrafimy uwolnić się od defekacji" Wychowali mnie dziadkowie, którzy przeżyli okupację Niemiecką i Sowiecką, gdzie każdy dzień był walką o przeżycie, a i w domu się nie przelewało. Myślę, że ludzie byli onegdyś ( takie stare słowo z kresów :) ) szczęśliwsi
pewnie tak czym bardziej prostszy, tym bardziej szczescliwy :)
moi dziadkowie tez przezyli, moj dziadek musial sie opiekowac swoimi siostrzencami bo jego siostre zabili Niemcy a babci rodzina nie zaakceptowala dziadka, bo to "mlodzieniec z przyrodzeniem" bo musial sie opiekowac dwoma malutkimi chlopcami, takze babcia musiala uciec z domu aby mogli razem zyc i sie pobrac :)
a tak inaczej, to pracowalam kiedys dla dobrego czlowieka, ktory umarl w zeszlym roku, a ktorego ojciec mial wytatuowany numer od niewolnika, jak go przywiezli z Afryki na poczatku tego wieku, wyobraz to, jak niedalekie latami jest polaczenie a ludzie nadal moga byc rasistami
mam wieczor troche wolniejszy to pozwole sobie popisac, tak co przychodzi na mysli jak przeczytalam ta wypowiedz jeszcze raz ;)
duzo skojarzen przychodzi z ta wypowiedzia: - ile jest warte zycie czlowieka - pamietam jak ktos opowiadal mi jak na Boze Narodzenie chodzil i patrzyl w odsloniete okna aby poczuc troche ciepla, bo zona go zostawila dla kogos bardziej "zdatnego" - w tej wypowiedzi jest duzo ze stopniowania potrzeb - Maslow przychodzi od razu na mysl, ale najpierw antropologia - [...]
... wiesz, dużo w tym winy społeczeństwa i opieki socjalnej... te wszystkie zapomogi, "500+", itp. prowadzą wiele osób (zwłaszcza te uboższe, z pogranicza marginesu, lecz nie tylko), że przestają spostrzegać dzieci jako szczęście i przywilej... zaczynają je spostrzegać jako "narzędzie" do zdobycia pieniędzy i pewnego statusu społecznego... jak to kiedyś powiedziałem - "urodziła dziecko i siadła na tronie... teraz skaczcie koło mnie, wszak jestem matką"...
... osobiście poznałem jednego "tatusia"... wyrzekł się własnego dziecka i zaczął starania o jego adopcję... "wiesz ile kasy z tego jest? prawie 4 tysiące dla rodziny adopcyjnej... i po co mam pracować?"... z przejęciem tłumaczył swoją postawę...
... ano różne, a przeważnie nie wiele mające z dobrem dziecka, lecz bardziej z "odbiorem ich wizerunku" przez społeczeństwo i otoczenie... ile razy widziałem i słyszałem żale rodziców... "ja dla niego wszystko, najlepsze ciuchy i rzeczy, najlepsze szkoły, dodatkowe zajęcia, itp... a ono mnie obraża, nie szanuje... buntuje się i ucieka"... zapominają tylko, że to wszystko bardziej interesuje innych, ma wpływ na ocenę rodziców, a nie dziecka... dziecku zaś brakuje tego co najprostsze... szacunku dla JEGO OSOBOWOŚCI i zainteresowań... a zwłaszcza brak serca i obecności rodziców w chwilach radości i porażek...
troche to ciezkie zagadnienie bo kiedy dziecko zaczyna miec/rozwijac "osobowosc" i zmienia sie w "doroslego" zazwyczaj sie traktuje jako dziecko do 18 roku zycia w Europie, chyba chociaz w Stanach mozna sie emancypowac jak sie ma 14 lat a we wschodnich krajach trenuja i przyzwaczajaja dzieci do karabinow i broni od malego, nawet kilku roczne dzieci
no wlasnie, jak nie ma obecnosci rodzicow i ich serca, to po co miec dzieci bo rodzice nie swiadomi
Trudny temat. Ciekawą rozmowę prowadzicie. Po co mieć dzieci? Natura każe nam się rozmnażać, by przetrwał gatunek, ale ludzie mają różne powody... Niektórzy mają niefrasobliwe podejście do życia, inni z wyrachowania, bo "kto poda szklankę wody na starość", bo kto utrzyma, kto się zaopiekuje, kto obroni, kto zagłuszy samotność... kto skoczy po fajki, albo piwo, albo... kto zapewni 500+ na alkohol... kogo można sprzedać... tak, sprzedać - wydać za mąż, oddać do pracy, na służbę do armii, takiego, czy innego kościoła, na "części", gdziekolwiek... cokolwiek z nim zrobią... Patologie zdarzają się wszędzie, gdzie jest bieda, gdzie jest wojna, gdzie strach i chciwość mają więcej do powiedzenia, niż miłość. Granica wieku jest liczbą umowną, zależną od czasu, kultury, tradycji, od aktualnej sytuacji polityczno-gospodarczej. Tak, niewolnictwo nie jest aż tak odległe, od zawsze jedni pragnęli wolności, a inni im ją ograniczali. Tak też jest dziś i wiele wskazuje na to, że wolność przegrywa. Pozdrawiam.
Natura każe ..., ale czy nie odeszliśmy za daleko od natury, według której jesteśmy istotami stadnymi? Dokąd doprowadzi nas zaspokajanie naszego egocentryzmu? Skąd taka epidemia depresji i stanów lękowych? Czy to nie ta stadna natura właśnie doprowadziła nasz gatunek do dominacji na planecie, wszak mimo tak rozwiniętej techniki niewiele osób byłoby w stanie przeżyć samotnie, bez stada, jak Will Smith w Nowym Jorku w filmie "Jestem legendą" ... ?
a tak sie sobie pisze sie, yestem co przychodzi na mysl bez cenzury umyslu wolne skojarzenia ;)
szpieku, a czyz zaspokajanie naszego egocentryzmu to nie jest wlasnie aby miec miec dzieci i przedluzyc wlasny rodowod i tak jak pisalam wczesnie i yestem pisze, ze sie dzieci potrzebuje, bo "kto poda szklanke wody na starosc", itd? wyglada mi to bardziej na nieswiadomy proces zakodowany w czlowieka podswiadomosci od pokolen
nasz ludzki gatunek nie jest dominacja na tej planecie, moze jedynie tymczasowo, chociaz moze ja znisczyc, ale natura zawsze przejmie wladze
... Eli, jest pewna drobnoznaczna różnica pomiędzy "mieć potomstwo dla podtrzymania gatunku" a "mieć potomstwo dla siebie samego", by miał kto podać szklankę wody i zaopiekować się na starość... po to jesteśmy gatunkiem stadnym, by nie być samotnym gdy potomstwo dorośnie i "pójdzie swoją drogą"... jest w tym pewna patologia, gdy 40-50 letnia osoba "traci sens życia" bo umarł ostatni rodzic dla którego żył... żył by się nim opiekować, a teraz nie wie co dalej z sobą zrobić... takie przypadki też się zdarzają... ... w prawie kanonicznym, jednym z możliwych powodów unieważnienia małżeństwa jest "niedojrzałość psychiczna" w której dziecko nie potrafi "przeciąć pępowiny" łączącej go psychicznie z rodzicami...
... dzięki za wypowiedzi i dyskusję... miło mi was ujrzeć u siebie... no i serdecznie pozdrawiam...
Zapominamy o skutkach ekonomicznych, nie bez powodu rosjanie wywożą dzieci z Ukrainy, a w chińskich mediach rządowych pojawił się artykuł, wedle którego każdy członek Komunistycznej Partii Chin dla dobra kraju powinien mieć trójkę dzieci.
Tylko Afryce grozi przeludnienie, za 30 lat liczba ludności na północnej półkuli zacznie spadać, właściwie to teraz tylko dzięki migracji rośnie. Zdaje się, że ekologia interesuje tylko kulturę Anglosasów, resztę populacji to nie obchodzi, byśmy mieli cokolwiek do gadania, a nawet mogli sami decydować o sobie musimy być być liczni i silni ekonomicznie
nooo, ciekawe sa te prognozy dotyczace przeludnienia obecnie Azja prowadzi z 60% od calej populacji
mysle, ze przeludnienie grozi tam gdzie sa niskie zarobki i nie ma edukacji ja nawet widze po moich znajomych, ze czym bardziej kto jest wyksztalcony tym pozniej ma dzieci, (a nawet tylko jedno bo chce sie miec "cos bardziej wspolnego" z osoba, ktora sie kocha i sie czuje taka potrzebe) bo sa stabilni finansowo i moga sobie pozwolic i rozumieja cala ta "polityke"'
albo jak Angelina Jolie i Brad Pitt, i inne slawne pary, ktore adoptuja dzieci bo chca i stac ich na to
Ile jest warte życie? Nie ma prostej odpowiedzi. Czyje życie i o jakiej wartości mówimy? Za życie kogoś, kogo kochamy, życie dziecka... własne życie... jesteśmy gotowi oddać majątek, wolność, honor, zdrowie... inne życie... Ktoś kiedyś poświęcał się dla małego Hitlera, Stalina i im podobnych. Nie wiemy, kim będzie osoba, której ratujemy życie, czego w swym życiu jeszcze dokona. Ryzykujemy. Życie w biedzie, w trudach uczy nas, jak pokonywać trudności. Życie w dobrobycie rozleniwia i demoralizuje. Nasze IQ od lat spada, bo cywilizacja sprawia, że mamy łatwiej, lżej, bezpieczniej, nie musimy martwić się o przyszłość, kosztem... wolności. Dlatego dziękujmy tym, którzy czynią nasze życie trudniejszym, biedniejszym i coraz bardziej niebezpiecznym... też kradnąc nam wolność. ;) Żartowałem. :) Dobranoc. :))
Często jest tak, że ludzie wychowani w biedzie są bardziej ludzcy, niż ci, którym niczego nie brakowało. Są empatyczni, życzliwi i ofiarni. W tzw. "dobrych domach" wychowuje się dzisiaj bufonów i egoistów, jedynaków nastawionych na konsumpcjonizm, łatwe i przyjemne życie. To oczywiście nie jest regułą, ale jest niestety zauważalne. Tu nie ma tak naprawdę reguły. Każde życie ma sens.
Mocne...troche nawet skrajne, a popadanie w skrajności też nie jest dobre. No i taki jeden kontrargument...co z tymi co urodzili sie i wychowali w dobrych domach, otrzymali najlepsze warunki materialne i emocjonale do życia a sami to spieprzyli? A co z tymi którzy z takiej biedy wyszli i sobie te dobre warunki wlasnymi rekoma wypracowali i wywalczyli? Trudny temat, ja uważam że należy dążyć do równowagi a skrajności w żadną ze stron nie są dobre.